Woda

To słowo będę wypowiadał jak mantrę przy każdej opowieści o Gruzji. Zaznaczam, że nie będą to peany nad tamtejszą wodą mineralna Borjomi, czy o wiele smaczniejsza Nabeghlavi, bo takiej wody wcale się dużo nie pije. Każdy szanujący się Gruzin od czasu do czasu idąc ulica przystanie i pochyli się nad "pijalnikiem" wody źródlanej. Takich miejsc jest mnóstwo. Spacerując po mieście warto wziąć ze sobą pusta butelkę i jak spotkamy źródełko to możemy ja napełnić i iść dalej:) Gruzini zatrzymują się, aby się napić, opłukać ręce lub twarz. W "pijalnikach" ujście wody działa cały czas i aby spełniało jako takie standardy higieniczne jest skierowana pionowo do góry, dzięki czemu nikt nie ma pokusy włożenia sobie kranu do ust.

W kuchni gruzińskiej jest dużo ostrych przyprawach, potrawach z bardzo słonym serem to picie wody jest niezbędne.

Jakość wody przekłada się ma odzwierciedlenie w winach i młodym gruzińskim piwowarstwie:)

Zacznijmy od win. Bo związane są nie z tylko z źródlana wodą, ale również z butelkami od wód mineralnych. Już tłumaczę o co chodzi. Odwiedziliśmy Kachetię - region słynący z najlepszych upraw winorośli a co za tym idzie win. Ale sklepów z winami było tam bardzo mało, za to wina własnej roboty sprzedawał prawie każdy - we wspomnianych wcześniej butelkach:). Jako, że byliśmy na wycieczce z Gruzinem, to pokazał nam jak wybrać dobre wino i przede wszystkim jak za nie nie przepłacić:) Zakup był udany i skonsumowany jeszcze tego samego wieczoru. A ze mieszkamy u gruzińskiej rodziny to od razu pojawiło się wino kachetynskie białe i czerwone z ich prywatnej piwniczki oraz wódką winogronową - czaczą:). Tak między nami ten trunek smakuje jak zmywacz do paznokci i autochtoni to doskonale wiedzą, że jest to raczej regionalny specjał.

Ale jeszcze wróćmy do wody w jej pierwotnej postaci. Tibilisi słynie z bliskiej naszemu sercu instytucji - łaźni. Są to zabytkowe miejsca gdzie łaźnie parowe czy suche (fińskie) zastępują zrodla gorącej solanki. My wybraliśmy najstarszej łaźni i odpoczywaliśmy w miejscu, gdzie wieki temu robił to samo Puszkin.

I przedostatni wodny temat (w tym poście:)). Tym razem związany z religia. W Kacheti przy przepięknym miasteczku Signiagi jest mała cerwiew i monastyr Bodbe, gdzie zachęcono nas do zejścia do Holy Spring. Nie wiedzieliśmy co to za instytucja, ale ciekawość wzięła gore. Po zejściu po kilku setkach schodach okazało się, że w środku lasu stoi domek, w którym ludzie mogą po trzykroć zanurzyć się w oświeconym źródełko. Źródeł przy klasztorach, kościołach, cerkwiach jest pewnie tysiące, ale dla Gruzinów, i tak naprawdę dla wszystkich prawosławnych, to miejsce jest specjalne. Po nałożeniu białej szaty każdy chętny możne na krótko zanurzyć się z wodzie. Pomimo, ze jest okres wakacji, większość osób pojechało na urlop nad morze, były godziny popołudnie, zejście przez las było niemożliwe dla emerytów to i tak jak się spytałem ile musiałbym czekać na "kąpiel", usłyszałem - godzinę możne dwie. Jedno co trzeba jednak w tym miejscu zaznaczyć to szczęście, zadowolenie i radość bijąca od osób, które wychodziły mokre z tej lodowatej, źródlanej wody.

 
Skoro już i ciało i duch jest syty czas nacieszyć oczy ładnym widokiem i odpocząć. Zanim żar zacznie się lać z nieba warto wejść na wzgórza nad Tibilisi do ogrodu botanicznego, gdzie w cieniu drzew jest bardziej przyjemnie. I co ciekawe mamy tam też wodospad pod którym jest mała plaża można tam usiąść i odpocząć mocząc nogi w lodowatej wodzie.






***

Kończąc ten ciekły temat pragnę poinformować, ze w kranach w Tibilisi też płynie źródlana woda i wszyscy pija ją szklankami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz