Odessa - ekskursja

Jak nigdy muszę zacytować autorów przewodnika "miasto architektonicznie bez fajerwerków, szare praktycznie pozbawione zabytków - Odessa została założona 200 lat temu. Dla ambitnych do zwiedzenia w dwa/trzy dni"
Tak więc my do ambitnych się nie zaliczany - na plażowanie i zwiedzanie miasta poświęciliśmy dni pięć.
Obiekty obowiązkowe: piękny dworzec kolejowy, kilka głównych prospektów, parki, odeskie martwe morze*, przepięknie odrestaurowana opera, katakumby (czytaj pomnik bohaterskiego radzieckiego powstańca/partyzanta) schody patiomkinowskie oraz port.

Jednak, aby zrealizować powyższe cele musimy się zabezpieczyć logistycznie. Tu największe zaskoczenie transport miejski opiera się przede wszystkim na busach/ marszrutkach (15 miejsc siedzących a stojących tyle, aby się drzwi zamknęły) jednak jeżdżą bardzo często i praktycznie w każde miejsce w mieście. Jedyny ból gdy po słonecznym popołudniu spadnie ulewny deszcz (co się zdarzało prawie codziennie) a pasażerowie przy oknach nie mogli zdzierżyć wpadających przez nie kropel i zamknęli jedyna naturalna klimatyzację. Okna w sekundę zaparują, ludzie mdleją, pot się leje strumieniami ale za to na ludzi przy oknach nie kapie.

Podsumowując, zabytki nie rzucają na kolana. Jednak jest to niezaprzeczalnie południowa "stolica" Ukrainy - prawdziwie europejskie miasto. Powstało nad morzem i do tej pory żyje z morza. Kiedyś żyło z handlu tego oficjalnego ale i przemytu (do tej pory chodzą legendy o zbitych na przemycie fortunach). Teraz Odessa jest przede wszystkim kurortem. Ze wszystkich stron zjeżdżają turyści, którzy chcą za dnia korzystać z uroków plażowania a wieczorami balują w niezliczonych kawiarniach, klubach czy restauracjach. Jest więc głośno, nerwowo, wszyscy pędzą jak oszalali przez całą dobę - zdecydowanie nie nasz klimat.

A na koniec rada dla przyszłych, dbających o wagę bagażu podróżników. Jeśli nie chce się wam taszczyć przewodnika to zaczajcie się przy jednych adresie z rubryki jedzenie: tanio, dużo i smacznie (spisanym jeszcze w Polsce). Tak zawsze znajdzie się oszczędny krajan, który przytaszczy opasłe tomisko z nowymi informacjami o mieście:) Stestowane i działa:))))


* liman (pisownia ze słuchu) to duży zbiornik stworzony do wydobywania soli. Odcina się groblą cześć morza i woda sobie spokojnie paruje stając się coraz bardziej słoną. Ludzie gremialnie używają tamtejszego mułu w celach leczniczych, kapią się tam (daleko nie szukając - my również to uczyniliśmy) a jakieś przedsiębiorstwo wydobywa przetwarza słoną wodę w sól morska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz