Plaża

Jak pewnie wiecie była to moja pierwsza wizyta nad ciepłym morzem i muszę przyznać, że żałuje że tak późno poszedłem po rozum do głowy. Olga zawsze opowiadała o Morzu Czarnym (a była tam wielokrotnie) jako o morzu właściwym a Bałtyk traktowała jako coś zimnego i mało przyjemnego:).

Nasze Idaho w Odessie wybraliśmy przede wszystkim pod względem bliskości i dostępności plaży. Włącznie z zakupem wody mineralnej w naszym pobliskim sklepie spacer na plaże trwał około 5 minut.

Przyjemny, drobniutki piasek pełen mikroskopijnych muszelek, które przyleciały przylepione do naszych ciał aż do Gruzji:)) , słońce i ciepluśka woda. Nasza najbliższa plaża (przestanek Młoda Gwardia) była dość dobrze zorganizowana i posiadała rozwinięta infrastrukturę: bary, restaurację, parasole plażowe, materace dmuchane do pływania, prysznice a nawet można było wynająć sobie klimatyzowany domek. Istne Saint Tropez:)

Warto było tam poplażować, posmażyć się na słońcu a później ostudzić w przyjemnej, turkusowej morskiej wodzie.

* * *
W gwoli wyjaśnienia bloga zaczęliśmy publikować dopiero w Tibilisi, dlatego pojawiają się w tekstach odniesienia do przyszłych podróży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz