Tbilisi - pierwsze przemyślenia

Może wyda się to dziwne i naciągane ale w Gruzji można poczuć się jak w domu. Pasażerowie autobusu w lotniska pamiętali abyśmy wysiedli na odpowiednim przystanku. W centrum zamiast pokazać nam drogę do hostelu to staruszek nas po prostu odprowadził nie musieliśmy się już nikogo pytać o drogę. Uśmiechnięte, śniade twarze, które za dźwięk słowa "Polska" jeszcze szerzej się uśmiechają.

To jedyny moment w jakim wspomnimy o polityce, ale zmarła para prezydencka była tu powszechnie znana i lubiana. Gdy tylko zaczyna się rozmowę o kraju z jakiego przyjechaliśmy (a prawie każdy chce to wiedzieć od parkingowego zapytanego o drogę, przez sprzedawczynie a skończywszy na bileterce w muzeum) wspominany jest przyjazd prezydenta podczas ostatniego konfliktu z Rosja. Mówią że to była pierwsza zachodnia "koronowana głowa", która odwiedziła Gruzję w tym trudnym czasie. Poczuli wtedy duże wsparcie a dyplomacja europejska zaczęła odważniej działać.
W niektórych gruzińskich domach stoją nawet zdjęcia prezydenckiej pary (wielkich przyjaciół Gruzji) a gospodarze informują, że były one przepasane kirem przez 40 dni jak nakazuje chrześcijańska tradycja.

Gruzini to religijny naród. Jak wiadomo na całym świecie zwiedza się obiekty sakralne lub zamki bo one jako jedyne pokazują potęgę minionych wieków. Dużym dla nas zaskoczeniem była ilość ludzi uczęszczających do cerkwi. Było nawet więcej młodych osób niż w starszym wieku. Zamyśleni, modlący się wypełnili kościoły nawet w dni powszednie niezależnie od pory dnia. Tamtejsza autokefalia prawosławna cieszy się dużym szacunkiem a głowa kościoła Katolikos jest osobą często wymienianą w wieczornych dyskusjach. Ja zapamiętałem historią o próbach przekonania Gruzinów do wielodzietności. Każdemu trzeciemu i kolejnemu dziecku Katolikos udziela osobiście sakramentu chrztu. Znajomi cieszyli się z tego szczerze i jako, że planowali trzecie dziecko to byli dumni że tak będzie wyglądała ta ceremonia.

Kolejną rzeczą jaka rzuciła się nam od samego początku w oczy jest uwielbienie władz do nowoczesnych budynków ze szkła. Jednak bardzo szybko otrzymaliśmy wyczerpujące wyjaśnienia. Prezydent podjął walkę z wszechobecna jeszcze kilka lat temu korupcją. Rozpoczął ją od Policji, która była symbolem chamstwa, złodziejstwa i bandytyzmu. Zmiana prawa, wysokie kary za korupcję, zero tolerancji oraz wymiana kadr przyniosła nadspodziewanie dobre skutki. Symbolem tych zmian stały się szklane (przezroczyste komisariaty). Idąc tą drogą szklany Pałac Prezydencki oraz projekt "transparentnego" parlamentu był dla nas już zrozumiały.

Ale wracając do spraw przyziemnych - to Tibilisi jest najładniejszym i zarazem najciekawszym miastem przez nas odwiedzanym. Na Gruzję przeznaczaliśmy kilkanaście dni i mamy zamiar wycisnąć z niej jak najwięcej:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz