Kiszyniów - miejsce idealne dla polskiego emeryta:)

Po uciążliwej podróży wjechaliśmy do miasta. Miasta, w którym okazało się że można jeździć spokojnie bez użycia klaksonu, gdzie ludzie nie „biegają” po ulicach a leniwie spacerują.
Zakochaliśmy się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia:)
Hotel gdzie zarezerwowaliśmy pokój położony jest na obrzeżach centrum i otoczony ze wszystkich stron lasoparkiem. Jak się później okazało cały Kiszyniów ma ogromną ilość zieleni miejskiej pomiędzy dzielnicami lasy a w centrum urocze parki. Spacerując popołudniami po mieście zawsze udawało nam się znaleźć miejsce gdzie można ukryć się przed słońcem.
Centrum Kiszyniowa wygląda trochę jak Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście (no może przed remontem:)) – niska zabudowa, szerokie, czyste ulice i prospekty. Tak naprawdę to nie ma tam CITY z drapaczami chmur w ultranowoczesnej osnowie.
Dodatkową zachętą, aby tam kiedyś wrócić są ceny i to co w zamian dostajemy. Za dwa złote kilogram przepysznych mołdawskich brzoskwiń a kilkudaniowy obiad okraszony karafką wina w restauracji z mołdawską tradycyjną kuchnią około 25 zł na osobę. O cenach win i koniaków w ogóle nie wspomnę:).
Jadąc tu nie spodziewaliśmy się że Mołdawianie będą tak sympatyczni i będą mieli dystans do tego co ich otacza. Pomimo, że nie jest to zamożny kraj to jest tu wyjątkowo bezpiecznie a mieszkańcy lubią przyjezdnych . I jeszcze pozostaje mi wytłumaczyć co rozumiemy pod hasłem dystans. Jak w każdym mieście jedną z pierwszych rzeczy jakie robiliśmy to zaopatrywaliśmy się w mapę. Zaglądaliśmy więc do kiszyniowskich księgarni i pytaliśmy o nią w kioskach. Najczęściej konwersacja wyglądała tak:
- Dzień dobry, czy ma Pan/Pani mapę Kiszyniowa?
- A po co Wam taka mapa?
- Chcielibyśmy zwiedzić miasto...dowiedzieć gdzie są zabytki
(promienny uśmiech pojawiał się wtedy na twarzach rozmówcy i nie schodził do końca rozmowy)
- U nas nie ma fajnych zabytków a miasto jest małe i nie sposób się w nim zgubić.
(tu pojawiały się rady gdzie co znaleźć, jak gdzie dojechać itp.)

Znaleźliśmy w końcu mapę. W słowach zapisanych powyżej było jednak dużo prawdy, bo w ciągu jednego popołudnia zwiedziliśmy praktyczne wszystkie polecane zabytki Kiszyniowa:)
Jednak tych kilka dni jakie tam spędziliśmy pozwoliło mam odpocząć i zregenerować siły przed wyjazdem do Gruzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz